f
Muzzaica - hiszpański rock & metal
Polski  | Español

Su Ta Gar „Alarma” (2022)


Baskowie coraz młodsi, jeńców nie biorą


Dziesięć lat mija od rewelacyjnej płyty „Bizirik gaude” (2013)  », którą baskijska kapela Su Ta Gar rozkochała mnie w sobie. W międzyczasie pojawiła się (nieco rozczarowująca dla mnie) balladowa płyta „Maitasunari pasioa” (2016) oraz koncertówka „Su Ta Gar antzokietan” (2017). I kiedy o Su Ta Gar już trochę przycichło, jak grom z jasnego nieba spadła nam wieść o nowym ich krążku. I to krążku – jak się okazało – absolutnie znakomitym.

obraz

Zespół Su Ta Gar narodził się w niewielkim baskijskim miasteczku przemysłowym Eibar w 1987 r. Po 35 latach aktywności muzycy nie są już zatem młodzieniaszkami, a jednak nie zwolnili tempa – wręcz przeciwnie – krążkiem „Alarma” wracają do korzeni i udowadniają, że są w rewelacyjnej formie. Znajdziemy na nim niemal wszystko, co w klasycznym metalu najlepsze: mięsisty trash i heavy metal z melodyjnymi wokalami po baskijsku, ale i podróż przez różne podgatunki klasycznego metalu (groove, speed itd.) oraz hard rocka. Album zawiera 11 kawałków i niemal godzinę muzyki. Długie, cztero, pięcio, a nawet ponad sześciominutowe utwory to prawdziwa muzyczna uczta.

Krążek startuje z powalającą wręcz furią – rozpoczynający go kawałek „Alarma egoera” to prawdziwa miazga. W tym jednym tylko kawałku zespół zawarł niemal wszystko, co ma najlepsze w swoim repertuarze: ogłuszające pełne znakomitych harmonii riffy, szalone solówki, a przede wszystkim niesamowitą moc. Trudno pozbyć się wrażenia, że ledwie zaczęli, a już pozamiatali po profesorsku.

To wrażenie nie odpuszcza po kolejnym kawałku – „Enborra” – trochę bardziej melodyjnym, lecz wciąż opartym na solidnej bazie gitar i perkusji. Dynamiczny „Nafarroa 1617” (Nawarra, 1617) okazuje się ciekawy nie tylko muzycznie (zwłaszcza ten początek i to szalone tempo), ale i tekstowo. Kawałek nawiązuje bowiem do baskijskiej historii i utraty niepodległości Nawarry – jej części na rzecz Hiszpanii w XVI w., a ostatecznie na rzecz Francji w początkach XVII w. To zarazem najkrótsza piosenka tej płyty – tylko cztery minuty. Dla odmiany zaś następujące po niej „Horixe naiz” oraz „Eskertza” to kawałki najdłuższe, bo trwające grubo ponad 6 minut.

Foto de 2016, fuente: sutagar.com

Akustyczny „Infinitoan” i melodyjny hardrockowy przebój „Astindu Hegoak” to drugie, spokojniejsze oblicze tego albumu. „Harrapaturik Gaude” zdaje się kontynuować tę linię, jednak przypominające balladkę w stylu Scorpions intro, szybko rozkręca się w szalony power/speed metal, a ukryty gdzieś pośrodku mroczny fragment tylko dodaje kompozycji wyjątkowości. Agresywniejsze dźwięki powracają pełną parą w „Erraietan Betirako” (ach, te riffy groove) i „Angra Do Heroísmo” (pełen rozmach i miazga). Album wieńczy pięknie rozkręcająca się ballada „Irrifar Bat”.

„Alarma” to płyta, której słuchacze metalu absolutnie nie mogą przeoczyć. Muzycy z iście młodzieńczą werwą serwują nam tu kolejne patenty znane z przebiegu ich kariery, lecz tu brzmiące wręcz lepiej niż kiedykolwiek i świecące nowym blaskiem. Niemal wszystkie kawałki błyskawicznie wpadają w ucho, skłaniają do tupania nogą i machania czupryną, refreny zaś są wręcz do pośpiewywania (nawet jeśli przy tekstach po baskijsku jest to dość trudne 😜). Gorąco polecam!

Ocena: 9/10 🧡 🔥

Posłuchaj płyty:


Linki zewnętrzne

Zobacz też: