f
Muzzaica - hiszpański rock & metal
Polski  | Español

Uzzhuaïa - Diablo Blvd. (2003)


obraz

Po dołączeniu do grupy Uzzhuaïa braci Pablo i Álvaro Monteagudo zespół zmienił się nie do poznania. Jak bardzo korzystna to była metamorfoza łatwo się przekonać sięgając po „Diablo Blvd.”. Zmiana, nie tylko na wokalu ale i w całej muzycznej stylistyce, sprawia, że drugi oficjalny album Uzzhuaïa jest dla większości fanów, ale i dla samej grupy tak na prawdę ich debiutem, a o muzyce zespołu trzeba opowiedzieć od poczatku.

„Diablo Boulevard” to duża dawka amerykańskiego, południowego hard rocka, ale z wpływami hiszpańskiego heavy metalu i w wydaniu wprost z Walencji. W muzyce Uzzhuaïa pobrzmiewają echa Deep Purple czy The Cult, ale mimo jasnych odniesień kompozycje dalekie są od wtórności, a rys oryginalności dodatkowo zapewniają wokale po hiszpańsku. Złotą receptą na ten album okazał się idealny balans między ciężkością a przebojowością. Większość utworów oparta jest na ciężkich, jazgotliwych riffach, zagranych w średnim bądź szybkim tempie i okraszona melodyjnymi refrenami. Wspaniale spisują się zarówno gitarzyści jak i sekcja rytmiczna – wyraźnie zaznaczony rytm sprawia, że piosenki wprost „niosą”.

Ale sama muzyka byłaby tylko świadectwem niewykorzystanego potencjału świetnych muzyków, jak w „poprzedniej epoce” Uzz, gdyby nie Pau Monteagudo. Wokalista potrafił tu stworzyć niesztampowe linie melodyczne, które z każdego utworu czynią prawdziwą perełkę. Co równie ważne, Pau dysponuje oryginalną barwą głosu, która świetnie brzmi zarówno w górnych jak i dolnych rejestrach. Ten wspaniały, nieco zachrypnięty wysoki wokal i szorstki sposób śpiewania, nieco w stylu heavy, sprawdza się na krążku znakomicie. Niejednokrotnie Pau pokazuje swoje możliwości i skalę głosu (np. „Amanecer”), udowadniając, że w Hiszpanii zdarzają się na prawdę świetni wokaliści.

Album rozpoczyna się od szalonego, przebojowego “He cambiado”, który znakomicie wprowadza nas w nastrój tego krążka. Takie zwariowane hiciory pojawiają się na nim regularnie: w środku – „Nuevo Culto”, a na końcu – „Amanecer”. Nie brakuje tu też kompozycji wprost nawiązujących do klimatów heavymetalowych i jeszcze ciężych riffów, jak w ”Lejos De Mi Ciudad” czy “La Sombra Que Te Hace Temblar” (ze świetną gitarową solówką), a nawet ciężkiego łojenia jak w “Yo era yo”. Ale to jeszcze nie wszystko. Są tu też dwie ballady: „En El Final” oraz kończąca album „Recuerdos”. Obie niebanalne, obie z sensem i smakiem. Ta druga, akustyczna, utrzymana jest w bluesowo-grunge’owym klimacie, przenoszącym nas gdzieś do Seattle.

Pomimo upływu lat „Diablo Blv.”, choć jest może zbyt mało znany i doceniany w dyskografii zespołu, wciąż pozostaje albumem brzmiącym świeżo i rewelacyjnie. Wszystko przez tą młodzieńczą, nieco naiwną energię z jaką zespół zabierał się do nagrania tej płyty. Słuchając jej nieustannie ma się wrażenie, że chłopaki z Uzzhuaïa po prostu świetnie się bawią i tym swoim dobrym humorem potrafią skutecznie zarazić. Dawka czystej, pozytywnej energii w niespełna 50-minutowej pigułce. Serdecznie polecam.


Ogólna ocena: 9/10

Posłuchaj płyty:

Zobacz też: