f
Muzzaica - hiszpański rock & metal
Polski  | Español

Ogień w Madrycie! Relacja z koncertu Somas Cure, zdjęcia i wideo


Sala Caracol, 16.10.2021


Plakat koncertu Somas Cure w Sali Caracol Był sam środek naszego tygodniowego wypadu do Madrytu i oto zbliżał się gwóźdź programu całego wspaniałego wyjazdu. Sobotnie popołudnie postanowiliśmy spędzić na koncercie jednej z naszych ulubionych hiszpańskich kapel. Grający melodyjny metal i metalcore Somas Cure przez ostatnią dekadę na naszych oczach przerodził się z młodych obiecujących w dojrzały i, co tu kryć, wprost rewelacyjny zespół.

Koncert miał miejsce w Sali Caracol, w centrum Madrytu. Do nabycia były zarówno zwykłe wejściówki za 15 Euro, jak i dwukrotnie droższe bilety VIP, w cenie których otrzymaliśmy też koszulkę, plakat i spotkanie z zespołem. Impreza miała rozpocząć się o 19, a na spotkanie zespół zaprosił nas już na 17:30. Jak to w Hiszpanii bywa, rozpoczęło się ono z ok. 40 minutowym poślizgiem, tak samo jak kolejne części imprezy. ;)
obraz

Kiedy przyszliśmy, przed klubem uformował się już całkiem spory ogonek fanów - wszyscy w maseczkach i z zachowaniem odstępów między grupkami. Podczas spotkania z zespołem można było sobie z chłopakami zrobić zdjęcie czy chwilę porozmawiać. Wtedy też pogadałam z Darío, który wyłowił nasze słowiańskie twarze i sam do nas podszedł, żeby podziękować nam za przyjazd z Polski na ich koncert.

Sala Caracol może pomieścić około 500 osób i tyle mniej więcej było w tym przypadku, mieliśmy bowiem do czynienia z sold outem! Niedługo wcześniej zniesiono w Madrycie wszelkie ograniczenia co do pojemności sali oraz umożliwiono publiczności przebywanie na stojąco, co na koncertach rockowych zmienia bardzo wiele. Sam lokal zaskoczył nas na plus dość dobrą akustyką, a na minus… kosmicznymi cenami piwa - małe za 5 a duże (0,75 litra) aż za 9 EUR!


Ángulo Inverso na rozgrzewkę

Ángulo Inverso

Na początek na scenę weszli Ángulo Inverso. Zespół poznałam kilka lat temu przy albumie „Pangea” (2016), ale jakoś szybko zniknął z moich radarów i niestety nie zarejestrowałam płyty „Insania” z 2019 r. Ale nic straconego! Tym szczęśliwym trafem teraz będzie okazja po nią sięgnąć.

To że trzeba się przyjrzeć mu bliżej po tym występie nie mam wątpliwości. Zespół bowiem zaskoczył mnie z miejsca świetnymi, kawałkami w stylu melodyjnego rock metalu. Nie dość, że świetnie się ich słuchało, to jeszcze zespół idealnie pasował na support gwiazd wieczoru. Krótki, ale bardzo intensywny występ chłopaków porządnie rozgrzał publikę.


Gwiazdy wieczoru: Somas Cure

Somas Cure na scenieOkoło 21:20 na scenę weszli główni bohaterowie wieczoru. Od razu zaczęli z wysokiego C: od jednego z najcięższych kawałków z ich najnowszej płyty - singla „Iglesia de Humo”. Z miejsca było wiadomo, że będzie się działo! Piosenek z „La Colmena” chłopacy zagrali zresztą dużo więcej, bo aż osiem. Nic dziwnego - płyta wyszła w styczniu 2020 roku, więc z uwagi na okoliczności nie można było jej jeszcze za bardzo promować na koncertach. Jako drugi pojawił się bodaj najlepszy dla mnie kawałek z tego krążka - „Bailar en la Cuerda”, a następnie łagodny rockowy hit „Mi mejor mentira”, który wypadł rewelacyjnie i rozbrzmiewał nam w głowie jeszcze długo po koncercie.

Potem cofnęliśmy się do pierwszego albumu kapeli za sprawą tytułowego kawałka „Equilibrium” (2013). Mimo upływu lat i dużego progresu zespołu, te starsze utwory - a było ich jeszcze 3 - wypadły naprawdę świetnie! Następnie przyszła pora na album „Mitos” z 2015 i mój ukochany kawałek „Llueve”. Niestety to jeden z tych utworów, których perfekcyjne brzmienie studyjne ciężko jest przenieść na żywo, jednak i tak słuchanie go sprawiło mi jak zawsze wielką frajdę.

Przez cały koncert zespół utrzymywał świetny kontakt z publicznością, muzycy szaleli po scenie, robili różne pozy i miny, uśmiechali się szeroko do siebie i nas. Widać było jak bardzo brakowało im przez te półtora roku występów na żywo i kontaktu z publiką. Byli też szczęśliwi, że mogli zapełnić salę, w której rozpoczynali swoją drogę jako zespół, na konkursie kapel.

obraz

Borja i Álvaro dwoili i troili się na gitarach, Víctor na basie dawał z siebie wszystko, a z tyłu szalał Darío na perkusji. Wspólnie z kolegami główne show stworzył jednak wokalista. Txema Fonz nie dość, że jest sercem brzmienia tego zespołu to jeszcze okazał się być prawdziwym zwierzęciem scenicznym, ściągając spojrzenia publiki i zachęcając kolegów do wygłupów. Niczym diva pop kilka razy nawet zmieniał koszulkę. Do tego, co w sumie najważniejsze, przez cały koncert śpiewał czyściutko, mimo że musiał popisać się swoją wokalną wszechstronnością - od bardzo wysokich nut po growl.

obraz

Mnóstwo luzu zaprezentował też Álvaro, który w koszulce Eminema zaskoczył wszystkich perfekcyjnie zarapowanym fragmentem „Lose Yourself” - kto by się spodziewał u niego aż takiego talentu do hip hopu?

Około dwie godziny koncertu pozwoliły zespołowi zagrać niemal wszystkie swoje przeboje z 4 albumów. Zaskoczenia? Na pewno aż 4 utwory z pierwszej płyty oraz dobór kawałków na bisy - na 3 utwory tylko jeden z nich był singlem! Jeśli o mnie chodzi zrobiłabym małe roszady (np. „Bailar en la Cuerda” lub „Salto de Fe„ oraz „Leviatán” na bisy), jednak absolutnie nie ma się czego czepiać. Z koncertu wyszłam z poczuciem ogromnej satysfakcji (choć od razu pojawiły się też myśli „chcę jeszcze raz!”).

obraz

Po koncercie zespół zszedł do publiczności, a przy stoisku można było upolować autografy. Mimo już solidnej bazy fanów, zespołowi daleko do statusu gwiazd, to też za wiele rzeczy organizacyjnych odpowiadają sami, łącznie ze stoiskiem z płytami i koszulkami. Są przy tym wyjątkowo ciepłymi i sympatycznymi ludźmi. Darío zaczął wołać wszystkich chłopaków, aby podpisali się na zakupionym przeze mnie egzemplarzu krążka „Éter”. Nie obyło się też bez przyjacielskiego uścisku. ;) Przy okazji ucięłam sobie też krótką pogawędkę z Txemą.

Koncert Somas Cure zapamiętam na długo, a jeśli lubicie ich muzykę, zdecydowanie polecam Wam się kiedyś wybrać na ich występ, nie ważne gdzie na codzień mieszkacie! ;)

Wideorelacja z koncertu

Setlista

  • Iglesia de Humo (La Colmena, 2020)
  • Bailar en la Cuerda (La Colmena, 2020)
  • Mi Mejor Mentira (La Colmena, 2020)
  • Equilibrium (Equilibrium, 2013)
  • Llueve (Mitos, 2015)
  • La Cura (La Colmena, 2020)
  • Plaga (La Colmena, 2020)
  • Aire (Éter, 2017)
  • En carne viva (Éter, 2017)
  • Colisiones (Equilibrium, 2013)
  • Dunas de Marte (Éter, 2017)
  • El Reino del Lobo (Mitos, 2015)
  • Salto de Fe (La Colmena, 2020)
  • Leviatán (Éter, 2017)
  • Kelt (Éter, 2017)
  • Te Engañé (Equilibrium, 2013)
  • Bitácora (Equilibrium, 2013)
  • Di Mi Nombre (Mitos, 2015)

BIS

  • Balas de Plata (La Colmena, 2020)
  • Belladona (La Colmena, 2020)
  • Helios (Mitos, 2015)
  • Galeria zdjęć

    Kliknij w zdjęcie aby wyświetlić w wyższej jakości i przewijaj strzałkami / ES: Pincha el imágen para ampliar y verlo en mejor calidad; usa las flechas para navegar

    Linki zewnętrzne:

    Somas Cure


    Angulo Inverso:

    Zobacz też: