f
Muzzaica - hiszpański rock & metal
Polski  | Español
Autor: J.K. Data: 20.05.2012 

Relacja z koncertu zespołu UZZHUAΪA. 18.05.2012 Barcelona, Sala Apolo 2


obraz

Setlista:

  1. Nuestra revolución
  2. No quiero verte caer
  3. Mas allá
  4. Antes Del Amanecer
  5. La mala suerte
  6. Blanco y negro
  7. Ante la Tempestad
  8. Ángeles Malditos
  9. O.C.K.
  10. La otra mitad
  11. Destino perdición
  12. Cuando ya no quede nada
  13. Cover set
  14. Desde septiembre
  15. 13 veces por minuto

  16. Baja California
  17. La chispa adecuada
  18. Magnífico fracasado



obraz Barcelona to ostatni przystanek trasy koncertowej Uzzhuaïa 2012, która objęła do tej pory około dziesięć hiszpańskich miast. Niezbyt okazała sala Apolo 2 została dość szczelnie wypełniona przez fanów z Barcelony, chociaż ich liczba wydawała się mimo wszystko mizerna w porównaniu ilością fanów jaką zespół przyciąga w swoim rodzinnym mieście, Walencji (co podziwiać można chociażby na koncertowym DVD z końca 2008 roku). Jednak nawet ta skromniejsza publiczność, która pojawiła się tego wieczoru, potrafiła stworzyć świetną atmosferę. Chociaż może powinnam powiedzieć, że to zespół był w stanie stworzyć tą atmosferę, bo muzycy dali z siebie wszystko, mimo że na piątkowy koncert jechali w większości prosto z pracy. W dzisiejszych, trudnych dla tej branży, czasach członkowie Uzzhuaïa nie są w stanie utrzymywać się tylko z muzyki, dlatego są zmuszeni prowadzić też życie zwykłych śmiertelników.

obraz

Zespół zresztą sam świetnie bawił się na scenie, co udzielało się widowni. Dowcipkowanie, wzajemne przytyki i dialog jaki Pau prowadził z publiką sprawiały, że nie sposób było się nudzić podczas przerw między utworami. Natomiast wszystkie piosenki wykonane zostały z ogniem i mocą jakich tylko jest w stanie im nadać występ na żywo. Szkoda tylko, że wokale Pabla, zwłaszcza w szybszych utworach, znikały nieco pod ciężkimi i głośnymi gitarami.

Zagrany set obejmował trzy ostatnie albumy, z przewagą „13 veces por minuto”, który to zespół nadal promuje. Tym razem nie zagrali nic z pierwszego albumu, „Diablo Blvd.”, a i kolejny – „Uzzhuaïa” był reprezentowany tylko przez trzy kawałki. Być może rzeczywiście to kwestia tego, że publiczność lepiej reaguje na ostatnie albumy jednak, biorąc pod uwagę poziom tych pierwszych, aż trudno w to uwierzyć.

Koncert rozpoczął się od „Nuestra revolución”, ich wielkiego hitu z „Destino perdicción”. Zabawne, że pierwsza w życiu piosenka Uzzhuaïa, którą usłyszałam, była zarazem tą, którą zaczęli swój pierwszy występ na żywo, jaki miałam okazję zobaczyć. Potem nastąpiły kolejne mocne punkty programu: „No quiero verte caer”, wspaniała, energetyczna piosenka z „13 veces...” oraz powrót do przeszłości czyli „Más allá” z ich albumu z 2006 roku – obie wypadły świetnie i porwały publikę.

obraz

Następnie zespół kontynuował promowanie ostatniej płyty, zaczynając od chyba najlepszego na niej utworu: „Antes del Amanecer”, a do takiej opinii przekonać mogło to żywiołowe wykonanie. Okazało się z resztą, że wszystkie numery z „13 veces por minuto” na żywo wypadają bardzo dobrze, znacznie lepiej niż na nieco wygładzonym produkcyjnie albumie. Wreszcie po „O.C.K.” kolejnym szybkim i świetnym utworze z tej samej płyty przyszedł czas na chwilę oddechu przy pięknej balladzie „La otra mitad”, którą Pau zaśpiewał, grając na gitarze akustycznej.

Po tych kilku minutach niemal w niebie, przenieśliśmy się na pewien czas na „Destino Perdicción”: znalazło się miejsce dla tytułowego utworu z tego albumu, oraz niesamowitego „Cuando ya no quede nada”, przy którym Pau kolejny raz zademonstrował swoje umiejętności wokalne, a także dla szalonego „Desde Septiembre”, które nieomal rozsadziło salę.

obraz

W między czasie grupa zabawiła się grając set hardrockowych amerykańskich kowerów, co miało być dla nich, jak to określił Pau: „muzycznym onanizmem”. Widząc szaleństwo na scenie, nie sposób było nie czerpać z tego występu przyjemności, będąc wśród widowni. Na koniec przyszedł czas na singlowy „13 veces por minuto”, zadedykowany zmarłemu niedawno na raka producentowi kilku albumów Uzzhuaïa – Gonzalo Parreño. Przed wykonaniem, ku czci przyjaciela, członkowie zespołu wypili po puszce piwa przez wykłuty w niej korkociągiem otwór – jest to specjalna metoda, której nauczył ich właśnie Gonzalo.

Następnie zespół zszedł ze sceny, by po chwili powrócić i wykonać trzy dodatkowe utwory, po jednym z każdego z trzech ostatnich albumów: najpierw „Baja California”, a następnie „La chispa adecuada”, niezapomniany kower Heroes del Silencio, bardzo cieple przyjęty przez fanów, którzy wyśpiewali utwór od początku do końca wraz z wokalistą. Koncert zakończył „Magnifico Fracasado”, który swoim spokojnym tempem, gitarą akustyczną i przekazem wprowadził do Sali Apolo nostalgiczną atmosferę. Koncert jeszcze na dobre się nie skończył, a już miałam ochotę przeżyć to jeszcze raz...

Galeria

Zobacz też: